Domowy Trdelnik, czyli kołacz węgierski. Od lat na Jarmarku Dominikańskim kupuję kołacze węgierskie. Po prostu uwielbiam te wypieki! Jednak w ostatnim czasie bardzo się zepsuły, a ja zapragnęłam wyszkolić się w ich wypieku. Na urodziny dostałam foremki wraz z przepisem. Pierwsze próby były ciężkie, ale z każdą następną (tak jak z makaronikami) szło coraz lepiej. Dlatego podzielę się swoimi poradami.
Składniki:
- 280 g mąki pszennej
- 150 ml letniego mleka
- 35 g masła
- 35 g smalcu
- 15 g cukru pudru
- 13 g świeżych drożdży
- 3 żółtka
- szczypta soli
Posypka:
- 4 łyżki drobnego cukru
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżka cukru z wanilią
dodatkowo: 2-3 łyżki masła do posmarowania na wierzchu
Sposób przygotowania:
Drożdże pokruszyć do miseczki, dodać łyżeczkę cukru pudru, rozetrzeć. Odstawić na 3-5 minut. Wymieszać do rozpuszczenia drożdży.
Masło i smalec o temperaturze pokojowej utrzeć z żółtkami na puszystą masę. Dodać mąkę, pozostały cukier puder, mleko oraz rozpuszczone drożdże. Zagnieść ciasto. Odstawić na 40-60 minut do wyrośnięcia.
Ciasto podzielić na 4 części. Z każdej uformować metrowy wałeczek. Jeden wałeczek nawinąć na formę. Końce zawinąć pod spód, aby się nie rozwinęło. Delikatnie wałkować rulony, aby nawinięte wałeczki połączyły się ze sobą. Posmarować ciasto roztopionym przestudzonym masłem. Odstawić na 15 minut do ponownego wyrastania.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Piec ok. 20-25 minut. W tracie pieczenia obrócić przynajmniej dwa razy ciasto o 1/3. Tak, aby upiekło się z każdej strony. Po upieczeniu, jeszcze gorące posmarować roztopionym masłem i obtoczyć w posypce. Ostrożnie zdjąć z formy.
Poniżej znajduje się mój film, który jeszcze bardziej ułatwi przygotowanie kołaczy:
